„Na poznańskim Chwaliszewie znaleziono dziś śmiertelną ofiarę zabawy z dopalaczami. Mężczyzna miał trzydzieści lat i zanim umarł, zaliczył zapewne kilka ciekawych wizji. Jedna z nich sprawiła, że przy ponad piętnastostopniowym mrozie zdecydował się wyjść na dwór w samej koszuli”*
Kiedy ponad rok temu zaczynałam pracę nad „Zaufaj mi, Anno” zastanawiałam się, czy temat dopalaczy jest jeszcze aktualny. Kilka lat temu obserwowałam głośną medialnie sprawę zamykania sklepów ze środkami psychoaktywnymi, sama do końca nie wiedząc czym są dopalacze. Czy różnią się czymś od Red Bulli?
Kiedy w styczniu 2015 wraz z premierą książki odzywałam się do mediów z prośbą o nagłośnienie sprawy odpowiedziała mi cisza. Bo po co edukować ludzi? Po co dostarczać im wiedzę dotyczącą dopalaczy, skoro problem nie istnieje?
– Jak to nie istnieje? – pytałam. – To, że się o nim nie mówi, nie znaczy, że nie istnieje. Skoro w każdej chwili mogę zamówić dopalacze przez internet, z dostawą do domu, to znaczy, że problem dawno wymknął się spod kontroli…
Teraz, pół roku po premierze książki media zalewają informacje o kolejnych śmiertelnych ofiarach dopalaczy. Młodzież (ale również ludzie dorośli) bawi się środkami psychoaktywnymi nie zdając sobie sprawy, że o wiele bezpieczniej byłoby im się bawić narkotykami.
„Zaufaj mi, Anno” – to kompendium wiedzy o dopalaczach, które pod przykrywką rozrywki kryminalnej bawi, serwuje emocje i uczy.
„Nie widzę nic złego w uzależnieniach. Głupia nazwa czegoś, co powtarzasz, by sprawić sobie przyjemność. Dopalacze są jak bagno. Spróbuj i ani się nie obejrzysz, a wpadniesz, otoczy cię smolista maź utrudniająca nie tylko ruchy, lecz także logiczne myślenie. Nie ma znaczenia, jak silną masz psychę, jak bardzo jesteś przekonana o swojej wyjątkowości. Znałem wielu… takich po studiach, zapierdalających w korporacjach (…). Mefedron doprowadził ich do ruiny. Wciągnął tak szybko, że nawet nie zdążyli tego zauważyć. Ktoś powinien napisać nową książkę: My, japiszony z dworca Poznań Główny”*
„Skąd się biorą dopalacze? Jako produkt uboczny przemysłu farmaceutycznego. Podczas badań powstają różne związki. szuka się połączeń dających określony efekt leczniczy, a jednocześnie minimalizujących tak zwane skutki uboczne. Te najlepiej rokujące przechodzą do dalszego etapu badań, a te, które nie spełniają norm, powinny iść do kosza. Wykorzystuje się jednak je dalej. Jako dopalacze.”*
_
* – cytaty pochodzą z książki „Zaufaj mi, Anno”, J.Opiat-Bojarska, Wyd. Filia