ZACZNIJMY OD POCZĄTKU DNIA:
Cienkie, drażniące dźwięki, dochodzą zza okna, gdy powoli moja świadomość powraca z krainy Morfeusza. Na moim balkonie musi siedzieć samotny, zmarznięty wróbel ogłaszający wszem i wobec, że słonce wzeszło a wiosna jest tuż, tuż. Musi. Bo kto inny tak by ćwierkał? To mnie inspiruje. Nie otwieram oczu, jeszcze nie. Wróbelka widzę oczyma wyobraźni.
Inspiruje mnie smak i zapach porannej kawy pitej w pośpiechu. Gorzki i mocny aromat ziaren kawowca, które dojrzewały muskane ciepłym wiatrem i ogrzewane tropikalnym słońcem Kostaryki. Zazdroszczę im tego słońca.
Codzienna rutyna, powtarzalność czynności, wykonywanych niemalże automatycznie, przerywana małymi gestami, nadającymi jej specyficznego charakteru danego dnia. Gesty te, są niczym zagadka – znajdź dziesięć szczegółów, którym różnią się poniższe obrazki. To mnie inspiruje.
Pomarszczona starsza pani żywo gestykulując domaga się potraktowania jej siwych włosów farbą bez amoniaku, mimo protestów fryzjera, który dwoi się i troi, by wytłumaczyć kobiecie, że taka farba nie pokryje inspirującej siwizny jej włosów. Inspiruje mnie to.
Inspirują mnie krople deszczu, które z ogromną siłą uderzają w maskę mojego samochodu. Siedzę bezpieczna w środku, ukryta w ciemności i obserwuję śpieszących się dookoła ludzi. Ciekawe dokąd jedzie kierowca granatowego mondeo, który rusza ze skrzyżowania kilka sekund przed zapaleniem się zielonego światła?
Inspirują mnie pytania, które zadaje moja córeczka przed zaśnięciem. Obie obserwujemy ten sam świat, jednak z zupełnie innych perspektyw. Zza kulis widać coś zupełnie innego niż z widowni, a przecież to to samo przedstawienie…
Inspiruje mnie coś nie uchwytnego, co dociera do mnie chwilę przed zaśnięciem. Ciepłe spojrzenie brązowych oczu, które daje mi siłę i wiarę w to, że wystarczy mi sił, by wszystkie spisać wszystkie swoje inspiracje.
P.S.
Gdzieś między 21 a 23 udaje mi się zwykle usiąść do laptopa, o którym myślę, gdy drażnią mnie te wszystkie inspiracje. Siadam i przelewam emocje na ekran.
Przenoszę się … na Kostarykę, słońce pali moją skórę, ptaki śpiewają, piję kawę, siwa kobieta sprawnie zarządza hotelem, w którym mieszkam. Wieczorem … biec będę, uciekając przed nagłym deszczem i zauważę kochanków skrywających się w samochodzie.
Inspiruje mnie inspirowanie. Zabawa słowami, szykiem zdania. To wszystko po to, by móc przekazać prawdziwe emocje.
Czy jest coś ważniejszego od emocji?